-Mistrzu! - zawołał Alagar.
Jaszczur dalej twardo spał. Półsmok wypowiedział pod nosem jakieś słowa i całą komnatę oblał blask pochodni. Złote monety odbijały światło prosto na sufit. Pochodnie tam nie sięgały, a odbite od pieniędzy oświetlenie dawało złudzenie nocnego nieba. Ogromny smok otworzył swe całe, jasnoniebieskie, świecące oczy. Dosłownie całe - białka, tęczówki i źrenice były tej samej niebieskiej barwy. Podniósł łeb i spojrzał w ich kierunku. Penelop z zaciekawieniem przeleciała wzrokiem po jego cielsku.
-Mam nadzieję, że to coś ważnego - przemówił. W jego niskim, dostojnym głosie wyczuwalna była irytacja.
-Znalazłem nowego nowicjusza - powiedział wlepiając wzrok w złoto.
Gad przeciągnął się i obrócił się do nich, wypinając dumnie pierś. Machał lekko końcówką ogona drążąc w złocie dziurę, a klatka piersiowa miarowo unosiła się i opadała. Ilekroć Targendel wydychał powietrze Alagara i Miriel oblewał delikatny, gorący wiaterek, a do ich uszu dochodził jakby stłumione warczenie. Zwierze potrząsnęło łeb, a spomiędzy łusek na głowie i szyi wyleciał drobniutki, błękitny pył. Chwilę tańczył na białym tle - cielsku smoka - i zgasł. Stwór westchnął i machnął raz skrzydłami, a monety dziko powirowały w górę. Kilka trafiło elfkę oraz Półsmoka. Z rozbrzmiewającym echem uderzały o ściany oraz o resztę złota na ziemi.
-Witaj xaahmvin* - rzekł król nieba do Miriel. - Alagar sądzi, że jesteś Półsmokiem... Udowodnisz mi, że to prawda? - spytał spokojnie. Białowłosą zamurowało. Jeszcze dźwięk obijania się monet brzęczał jej w głowie, a szok kiedy zobaczyła smoka - od którego wyczuwalna była potęga i mądrość - dalej utrzymywał się. Po dłuższej chwili ciszy i wymienianiem się wzroku z Alagarem, westchnęła i w końcu się odezwała.
-A jak mam ci to udowodnić królu niebios? - spytała błądząc wzrokiem po komnacie.
-Baaardzo łaaatwo - przeciągał słowa. - Aaaleee jeśli zawiedziesz próbę zginiesz... - rzekł obojętnie. Studentce serce stanęło w gardle.
-Ale przecież po tych gre... gre... jakiś tam jagodach cholernie mnie bolała głowa... - jaszczur westchnął, a iskierki wyleciały z jego uzbrojonej w ostre zęby paszczy.
-Co w związku z tym? Podania o nas zostały spisane przez nas... Prawie wszystko w nich to nieprawda - stłumił śmiech słysząc naiwność Miriel. - Półsmoka nie charakteryzuje jego wrażliwość na grelonty, lecz jego odporność na naturę: ogień, wodę czy błyskawice. Szybkość regeneracji ran i znienawidzenie życia ułożonego przez kogoś. Uwielbianie wysokości i ryzyko z jakim się to wiąże. Powiedz mi xaahmvin czy posiadasz te cechy? Czy mogę cie nazwać keemzjonn?
-T-tak - powiedziała zmieszana studentka.
-Przekonamy się - rzekł gad z wyższością.
Szybko i delikatnie złapał do pyska elfkę, rozpostarł skrzydła i jednym, mocnym machnięciem wzbił się w górę gasząc zapalone pochodnie. Cała góra się rozchyliła dając jaszczurowi wolną przestrzeń i drogę na zewnątrz. Gdy wyleciał i białowłosą, i smoka oblał zimny wiatr. Szybko znaleźli się wysoko ponad jakąkolwiek ziemią. Smok dalej leciał pionowo w górę, aż w końcu wypuścił przerażoną szpiczastouchą.
Rzadkie powietrze utrudniało jej oddychanie, a zmarznięte ciało drgało. Spadała dość szybko, a jej oczom dalej nie ukazał się Targendel. W oddali dostrzegła latającą wyspę, którą widziała, gdy trafiła do tej dziwnej krainy. Z każdą sekunda obraz przedstawiający martwą ją na ziemi zdawał się być coraz bardziej realny. Widząc przelatujące ptaki zaczęła widzieć przyjemność w tej sytuacji. Cały świat zdawał się nie istnieć. Zamknęła oczy i wyobrażała sobie rozmaite przyjemne rzecz. Zimno oraz rzadkie powietrze przestało jej dokuczać. Chłód wysoko ponad ziemia uspokajał ją, a powietrze pokazało, jak należy doceniać każdą chwilę. Na bezpiecznej powierzchni to czym oddychała zdawało się nieistotną rzeczą, ale teraz marzyła tylko o tym. Przypomniała sobie słowa smoka, które mówiły, że Półsmok nienawidzi żyć życiem ułożonym przez kogoś, więc czemu ona miałaby umrzeć tylko dlatego, że ktoś tak chciał? Wściekłość ogarnęła jej ciało. Mimo tego, iż otaczał ją przeszywający chłód, czuła gorąc wewnątrz sobie, jakby paliła się od środka. Okropny ból sparaliżował jej ciało. Czarne włosy kontrastowały z jej bladą skórą. Uchyliła swoje już nie jasnoniebieskie, lecz złote oczy, które zdobiły długie, czarne rzęsy. W ręce pojawiła się kula ognia, która coraz mocniej świeciła. Elfka od jasności ponownie zamknęła swoje zwierciadła duszy, a kiedy je otworzyła znajdowała się w komnacie z złotem, w które znowu leżał jaszczur.
-Alagar się nie pomylił - rzekł gad. - Idź do Nihal, ona ci powie wszytko co powinnaś wiedzieć. Uprzedzając pytanie: Znajdziesz ją na szczycie tej góry - powiedział widząc uchylające się usta elfki. Otworzył pysk, a niego wyleciały błyskawice. Okropny ból ogarnął jej ciało. "Dostała" brązowe skrzydła i ogon oraz rogi, jak u byka. Na czole i połowie policzków miała brązowo-złote, duże łuski. - Jak się nazywasz?
-Miriel - odpowiedziała zmieszana szpiczastoucha.
-Zapomnij o swoim ostatnim życiu.. Teraz jesteś Elizabeth.
Elfka nie wiedząc do powiedzieć pogodziła się z jej nowym imieniem i wyszła. Błądząc po korytarzach, w końcu trafiła do wcześniej poznanej Nihal. Kobiety wymieniały się słowami w drodze do sypialni studentki. Pokój był w zielonych barwach. Doświadczony Półsmok wybierał dla niej strój, tłumacząc dokładniej kim są Spowiednicy.
-Od czego tu zacząć... - powiedziała Nihal przeglądając garderobę. - Spowiednicy, nie zajmują się tresurą smoków, to tak po pierwsze. Dlatego...
-Czemu? - przerwała jej zdziwiona Miriel.
-Możesz mi nie przerywać? - zirytowała się. - Dlatego, że ostatecznie sami stajemy się smokami... A nasi bracia w tej idiotycznej akademii... a zresztą - rozmyśliła się. - Słowiki to jakby nasi poskramiacze? Zabójcy? Coś w tą stronę.... Kilkaset lat temu zdobyli pewien artefakt, a mianowicie Smoczą Esencję. Jest to, a raczej była duża kula wielkości czaszki konia, a w niej biały płyn. Została rozkruszona, a jej moc umieścili w mniejszych kamieniach. Problem jest taki, że jedna kropla wystarczy do zniewolenia smoka... Może zauważyłaś, że na klatce piersiowej smoków w tej akademii są świecące kryształy wielkości dłoni kilkuletniego dziecka. Każdy nauczyciel w tej szkole jest Słowikiem, dlatego będziesz się tam uczyć na własną odpowiedzialność. Ale wracając... Aby uwolnić smoka trzeba zniszczyć ten kamyczek znajdujący się w miejscu łuski. Nie innego wyjścia.
-O co chodzi z tym złamaniem smoka czy jakoś tak?
-Łamią go. Często torturują lub łamią skrzydła, aby nie odleciał. Oreen** będąc przyziemną istotą zrobi wszystko, aby znowu poczuć na swoich łuskach wiatr lub wodę, zależy jakim jest. Uparte, aż do śmierci nie zaznają tego czego pragną, ale większość poddaje się i służy Słowikom, chcąc poczuć wiatr i złudną wolność. O reszcie przekonasz się sama.
-Skąd to wiesz? - spytała zaintrygowana elfka.
-Jestem Oreen to na wasz język znaczy smok. Tylko jestem w Półsmoczej formie. Jakoś wolę żyć tak niż być olbrzymim Oreenem wody, pływającą pośród ryb... Uprzedzam pytanie: Tak, Słowiki chciały mnie złamać. Skończone! Wyglądasz nieźle - powiedziała odbiegając od traumatycznej przeszłości.
Gęste, czarne włosy miała związane w wysokiego kucyk, które sięgały jej do talii. Długa, cieniowana grzywka zakrywała połowę jej lewego, złotego oka. Górna część ubioru, była skórzana koloru podobnego do szyszki, a z tyłu miała trzy zapięcia jak w pasku. Bluzka odkrywała jej umięśniony brzuch. Na ramionach przyszyta było ciemnokremowe w ciałowe zawijasy à la poncho, które sięgało jej do połowy kości ramiennej. Luźne, złote rękawiczki sięgały za łokieć. Ciemnobrązowe spodnie nie były normalne, bowiem z lewej i z prawej strony nogi nie miały materiału tylko materiałowe pasy, dzięki czemu dolna część ubioru przylegała do ciała. Na udach miała stalowe płyty ze wciętymi liniami jak smocze łuski. Czarne buty miała do połowy piszczeli.
(Jakoś tak wyglądała)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak się czyta :P
*xaahmvin (iksemwin)
**Oreen (orin)
Jak się czyta :P
*xaahmvin (iksemwin)
**Oreen (orin)
Jak ja się wystraszyłam gdy ten smok ją wyrzucił w powietrze ;-; A rozdział bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńJeden z lepszych rozdziałów :)
OdpowiedzUsuńSpoko rozdział.
OdpowiedzUsuńFajnie po testach gimnazjalnych się wyluzuwać przy kubku kakao i twoim rozdziale :D (Tak wiem, że testy były kilka dni temu, ale miałam szlaban na kompa xd. Zresztą stres sprawdzianowy jeszcze został ;) )
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dobrze napisałaś testy :)
Usuń