piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 2

P R Z E P R A S Z A M ! ! ! Przepraszam, że nie było posta od dłuższego czasu, ale jakoś tak... miałam pomysł, miałam wolny dostęp do komputera, ale nie miałam chęci :/ Oczywiście mam nadzieję, że ten rozdział się spodoba, choć nie będzie raczej długi, ponieważ czas mnie goni :( Swoją drogą, mam ferie od drugiego lutego czyli postaram się napisać kilka rozdziałów w przód, ponieważ mam jeszcze zadaną prace domową z informatyki :/ 


*** 


-I jak tam pierwsze zajęcia? - spytał Sajak, widząc współlokatorkę, która rozłożyła się w najlepsze na fotelu przy kominku i czytała książkę.  
-Nawet mi nie przypominaj! Jestem cała obolała - odpowiedziała, odrywając wzrok od lektury. 
-Nie możesz mieć gorzej niż ja - powiedział chłopak z krzywym uśmiechem.
-Doprawdy? Mnie dwie, trzy minuty biły drewniane słupy... Wszystko mnie boli - skrzywiła się elfka, na samą myśl o pierwszej lekcji. 

-No dobrze, przyznam ci racje. Widziałaś Spakona? 
-Tak, kręcił się niedaleko piwnicy.
-A to pijak! - zaśmiał się człowiek. - Jak tak można pić bez przyjaciela! 
-Hehe, sama się tam wybieram. Pójdziemy razem po twojego pijaczka? - spytała Miriel, wstając z wygodnego fotelu. 
-Dobra, ale ty stawiasz. 
-Ehh, zgoda - powiedziała, odkładając książkę na półkę. 
          Schodzili powoli do piwnicy, by się nie zmęczyć. Blask księżyca zawitał przez witraże, dając efekt ruszających się hologramów. Grupa trzecioklasistów minęła ich ledwo stojąc na nogach. W drodze do przyjaciela, opowiadali sobie o pierwszych zajęciach, jakiś historyjek sprzed kilku lat itd. Wreszcie dotarli i wypatrywali maga. Po paru minutowym szukaniu wzrokiem współlokatora, znaleźli go. Pił piwo z malinowym sokiem razem z dwoma pierwszoklasistkami. "Pijaczek" spostrzegając ich, kiwnął głową, by się przysiedli. Elfka i człowiek popatrzyli na siebie i z przysiedli się do maga. 
-Jak można samemu wyrywać laski i do tego popijając piwo z Kremowczaru? - spytał się Sajak z udawaną złością, po czym się roześmiał. 
-Widzisz... Tak jakoś - na twarzy Spakona zawitał głupawy uśmieszek. - Na szczęście jesteście, bo mam dosyć tych dziewczyn - westchnął.
-Czemu? - wtrąciła się elfka. 
-Są pijane i zachowują się jak skończone idiotki, aaaleee dowiedziałem się, że w tym miasteczku niedaleko akademii jest karczma z bardzo dobrym alkoholem... To jak idziemy? 
-Jestem za! - powiedziała białowłosa ze szczerym uśmiechem. Przyjaciele spojrzeli na nią pytająco, myśląc, że jest raczej poukładaną kobietą. - No co? Nie miałam alkoholu w ustach od przeszło trzech miesięcy... 
-I tak wytrzymałaś więcej niż nasz pijaczek - roześmiał się Sajak, a razem z nim elfka. 
-Możemy pójść portalem - powiedział mag, mając lekkie rumieńce. Przyjaciele przytaknęli.
          Cała trójka ruszyła w stronę portalu znajdującego się przy głównej bramie akademii, zostawiając dwie ledwo przytomnie dziewczyny. Śpieszyli się, ponieważ jutro współlokatorzy Miriel mają zajęcia i mimo kaca, chcą się troszkę wsypać przed zajęciami. Roześmiani przyjaciele, w końcu dotarli do swojego celu, który był wbudowany w mur. Skrót posiadał coś na wzór czytnika odcisków palców, tyle że podkładało się klucz, który posiadał małe wyryte runy. Podkładało się klucz ze względu bezpieczeństwa, by do akademii nie przedostawały się osoby "z zewnątrz".  Kto nie przyłożył kluczyka, portal się nie uruchamiał. Studenci przeszli przez przejście. Położenie skrótu było na obrzeżu miasteczka w ruinach starej wieży. Rozejrzeli się i ruszyli przed siebie. 
-Spakon, ty znasz pewnie drogę, prowadź - powiedział jego przyjaciel, klepiąc go w plecy. 
          Mag bezbłędnie doprowadził współlokatorów do karczmy. Weszli do budynku. Śmierdziało alkoholem zmieszanym z lekko wyczuwalnym potem. Elfkę odruchowo "odrzuciło" czując ten smród. Usiedli przy ścianie, wymijając po drodze niekontaktujących pijaków. Podeszła do nich kobieta z bardzo uwydatnionym biustem, blond lokami i lekką nadwagą. 
-Co podać? - spytała poprawiając granatową suknie. 
-Ogniste piwo dla nas - powiedział mag. 
         Kobieta odeszła, przy okazji biorąc pusty kufel klienta, który właśnie wstawał by wyjść. 
-Co to ogniste piwo? - spytał z zaciekawieniem Sajak. Elfka wyprzedziła "pijaczka" w odpowiedzi. 
-To bardzo dobre piwo! Sprowadzane zza morza, a ogniste dlatego, że jak za szybko wypijesz, opijesz się dzięki jednemu kuflowi. 
-Skąd to wiesz? - spytał zdziwiony Spakon. 
-Mój wuj jest kupcem, więc po drodze wstąpił do matki i dał jej jedną butelkę. A ja jako wścibska nastolatka, oczywiście spróbowałam - odpowiedziała rumieniąc się. 
          Przyjaciele dyskutowali na różne tematy popijając piwo. Obok nich przeszedł mężczyzna, szturchając ich stolik, ponieważ jakiś pijak ledwo co siedział. Po kilku minutach wrócił na swoje miejsce. Białowłosą zainteresowało to, iż nie chwiał się, nie pił alkoholu tylko ją obserwował. Wiedziała to choć nie patrzyła się na niego, ona to czuła. W końcu nie wytrzymała się na niego spojrzała.
          Mężczyzna siedział w kącie, a światło ledwo co go dotykało. Opierał się o oparcie i przekładał monetę między palcami. Ubrany był w ciemnoniebieski strój, miał kaptur na głowie, przed co rozpoznanie go nie należało do łatwego zadania.  Usta i nos miał owinięte chustą. Przy pasie miał miecz, a na jego rękojeści widniał smok. Wokół uda miał jakby opaskę, gdzie znajdowały się sztylety do rzucania.  Posiadał dobrze zbudowane ciało. Sprawiał wrażenie zabójcy, który poszukuje swojego celu.
          Wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę. Miriel coraz bardziej było słabo. Hałas w pomieszczeniu, głośne śmianie się przyjaciół i smród coraz bardziej denerwował elfkę. Wstała, odrywając wzrok od nieznajomego. 
-Ro est? - spytał, sepleniąc Spakon. 
-Nic, nic tylko... Duszno mi idę się przewietrzyć - odpowiedziała, po czym skierowała się do drzwi i wyszła. Ulica była pusta, a światło lamp dodawało wyglądu  opuszczonego miasteczka. Chciała przejść się do końca ulicy i z powrotem. Przeszła pół drogi coraz bardziej czując ból głowy. Znowu dostała "uderzenia" słabnięcia, aż oparła się o ścianę. Nie potrafiła złapać wdechu. 
-Czyli dobrze myślałem... - elfka usłyszała męski głos za plecami. Odwróciła się puszczając ścianę. Dostrzegła tego samego okapturzonego mężczyznę, który siedział w karczmie. Chciała stanąć przed nim, ale znowu poczuła, że jej słabo i powtórnie oparła się o ścianę. 
-K... Kim jesteś? - spytała się, ciężko oddychając. - Ty... Ty mi coś dodałeś do piwa... gdy... gdy "przypadkiem" wpadłeś na mój stolik... 
Nieznajomy nie miał już chusty, więc studentka dostrzegła jego szelmowski uśmiech. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz